Nikt nie wie, jak długo potrwa jeszcze epidemia Covid. Wiadomo natomiast, że na zawsze zmieniła ona realia znanego nam dotąd świata. To, co niektórzy postrzegają jako wyobrażalne i nazywają „powrotem do normalności”, innym wydaje się już niemożliwe.
Świat zmaga się z Covid od prawie dwóch lat i chyba trudno dziś znaleźć osobę, na której życie lub pracę pozostałaby ona bez wpływu. Nawet jeśli, czego można życzyć każdemu, ktoś sam nie chorował i nikt z jego bliskich również nie chorował, to praktycznie każdy odczuł ją w jakiś inny sposób – czy to w związku z prowadzonym biznesem lub wykonywaną pracą, czy w związku z podróżami i sposobem oraz komfortem przemieszczania się, czy też wreszcie we własnym poczuciu perspektyw, bezpieczeństwa i stabilności. Wirus ten jest więc czymś więcej niż tylko fragmentem białka kodującym informację i replikującym się w organizmach kolejnych żywicieli na ich koszt. Infekuje nie tylko ciała, ale i umysły, na dodatek całych zbiorowości, wyniszczając ich psychikę i demolując to, co po latach działania innych wirusów – bardziej informacyjnych i kulturowych – pozostało jeszcze z istniejących w społeczeństwach więzi.
Zaraza (inaczej czarny mór, morawica, mór, czarna śmierć, pomór, pomorek, przymorek) – to słowiański demon , który stanowi personifikację najbardziej groźnych, epidemicznych chorób zakaźnych. Kobiece, ponure widmo z rozwichrzonymi włosami, odziane na biało lub czarno. Czasami zaraza obchodzi wsie w postaci kobiety bladej, chudej, okrytej prześcieradłem. Dygresja: choć w pradawnych społecznościach słowiańskich opieka medyczna była z pewnością gorsza niż obecnie, przynajmniej w kwestii określania płci było łatwiej – 1 z 2 to jednak dużo skromniejszy wybór niż 1 z 72 lub, jak chcą jeszcze bardziej postępowi, 1 z nieskończenie wielu. Wiadomo więc przynajmniej tyle, że Zaraza jest tej samej płci, co Kopernik u Machulskiego…
Na temat choroby Covid powiedziano i napisano już bardzo wiele, a mimo tego niektórzy nazywają ją „najlepiej zbadaną niezbadaną chorobą świata”. Wprawdzie wszelkiej maści media (klasyczne i nowoczesne) są pełne chętnie dzielących się swą fachowością specjalistów z zakresu mikrobiologii, chemii i wirusologii, a tematyka białka spike, kaskady cytokin i technologii mRNA zeszła już dawno pod strzechy, stając się tematem rodzinnych i towarzyskich rozmów przy obiedzie, ale u niektórych wątpliwości wciąż jednak pozostają… I nie są w stanie rozwiać ich nawet chętnie wtórujący wyżej wspomnianym ekspertom dietetycy, rehabilitanci i najrówniejsi spośród nas – politycy. Mimo licznych publikacji i badań trudno znaleźć proste lub chociaż względnie proste odpowiedzi na pytania jakie się nasuwają – z jakiego powodu niektórzy chorują lekko, a inni ciężko? dlaczego niektórzy dobrze reagują na leczenie, a inni źle? u jakiej części osób objawy są podobne do innych, dłużej znanych chorób? jak długo utrzymuje się odporność po przechorowaniu i od czego to zależy? I wiele innych pytań, również dotyczących szczepionek. Na koniec warto wspomnieć o problemie z wiarygodnością publicznie dostępnych wskaźników zachorowań, ozdrowień i zgonów – wszak jeden z wybitnych historycznych przy wódców ^^ wierzył tylko tym statystykom, które sam fałszował i jest w tym podejściu dużo zdrowego rozsądku. Nie ma też pewności co do pochodzenia wirusa. Jedni mówią, że wszystko zaczęło się od nietoperza zjedzonego przez człowieka w Chinach (nie ma jednak zgodności, czy to pierwszy nietoperz w dziejach spożyty przez człowieka w Azji, czy jedynie pierwszy zarażony?). Z kolei amerykańscy kongresmeni biją na alarm i dysponują rzekomo twardymi dowodami (!), że wirus wypuściło na świat laboratorium w Wuhan (ale czy dowodów zbrodniczego posunięcia lub kompletnego braku profesjonalizmu Chińczyków nie dostarczyli aby specjaliści od znajdowania BMR w Iraku?). Jeszcze inni winią tajną i złowrogą grupę spiskowców zarządzających światem z tylnego siedzenia i depopulujących planetę z pewnej części jej dobrotliwych i pożytecznych mieszkańców (pytanie z której konkretnie części i wedle jakiego klucza, a po drugie, czy kto komu bronił dobrze się urodzić, mieć IQ powyżej 160, dużo się uczyć i posiadać ziemię, fabryki, banki, ujęcia wody pitnej i/lub rozporządzać złotem w tonach lub USD w ilości n x 10^9?).
Niezależnie jednak od wszystkich dyskusyjnych kwestii dotyczących źródeł, przebiegu i przeciwdziałania pandemii, powrót do normalności (w rozumieniu sposobu funkcjonowania społecznego i ekonomicznego przed epidemią) nie wydaje się realny w dającej się przewidywać przyszłości. Billboardy o „Ostatniej prostej” wiszą już w miastach nieco dłużej niż trwa jakakolwiek ostatnia prosta, a co gorsze widać zakręty… Dla własnego spokoju ducha i dobra można więc założyć, że o wiele bardziej prawdopodobne jest nasilenie turbulencji i zmian w praktycznie wszystkich aspektach otaczającej rzeczywistości. I nie chodzi tu wyłącznie o kolejne mutacje wirusa, a w alfabecie greckim zostało przecież jeszcze sporo liter do zagospodarowania. Zmiany na rynku pracy najprawdopodobniej doprowadzą do drastycznego rozwarstwienia osób o wysokich kwalifikacjach, trudnych do zastąpienia, a z drugiej strony do wypchnięcia wielu osób na margines i do pracy za „czapkę gruszek” . Wiele zawodów odejdzie w zapomnienie, ale równocześnie powstaną nowe i wiele osób będzie zmuszonych od nowa szukać swojej drogi w tym zakresie. Przemiany makroekonomiczne związane z wojnami gospodarczymi i rywalizacją sojuszy politycznych, nieustannym dodrukiem walut w większości krajów, rosnącą rolą ponadnarodowych korporacji, przerwaniem ciągłości dostaw towarów, do której przywykliśmy w zglobalizowanym świecie, są z perspektywy jednostki jak najbardziej odczuwalne, choć nie ma ona na nie wpływu. Kto kupował w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy stal, drewno, styropian, gazy techniczne, elementy elektroniki lub części rowerowe ten dokładnie wie o czym mowa. W skali mikro wygląda to tak, że nawet wizyta w sklepie spożywczym lub warzywniaku potrafi nieprzyjemnie zaskoczyć – jak 300 złotych w koszyku może być takie małe i lekkie? A na razie mowa zaledwie o inflacji w wersji real, a nie GUS, i o opóźnieniach dostaw, a nie poważnych niedoborach artykułów podstawowych. Przed rządzącymi niełatwe zadanie – zachować kontrole, władze i …nie tylko, a jednocześnie poradzić sobie z poważnymi i narastającymi podziałami w społeczeństwie w warunkach nadchodzącego kryzysu gospodarczego i finansowego. Z perspektywy jednostki strategia przetrwania wydaje się przynajmniej w teorii dużo prostsza: akceptacja nieuchronności permanentnych zmian, minimalizacja strat w każdym możliwym sensie, aktywna obserwacja powstających okazji, a także akumulacja wiedzy, umiejętności i zasobów oraz budowanie kapitału społecznego w postaci sieci rodzinnych, przyjacielskich i zawodowych.
(pk)